Obejmujemy pomocą
chorych na raka

Wiemy, że rak to zmaganie nie tylko z chorobą, ale także z poważnymi problemami finansowymi. Dlatego stworzyliśmy program Alivia Onkozbiórka!
Załóż zbiórkę

Poznaj zbiórki, które osiągnęły cel

Renata Nevretdinov-Drużyńska, Warszawa

Zbiórka na walkę z rakiem

Mam na imię Renata. W kwietniu 2023 roku otrzymałam straszną diagnozę: nowotwór złośliwy piersi naciekający. Jestem mamą dwójki nastoletnich dzieci, które są dla mnie całym światem. Dają mi ogromną siłę do walki z chorobą. W kwietniu odbyła się pierwsza operacja, która niestety nie była udana. Nie wycięto mi wówczas całego obszaru, który był zajęty przez nowotwór. Wskazane leczenie radioterapia i hormonoterapia nie były skuteczne. Pojawiły się przerzuty i w lipcu miałam kolejną operację. Zbieram pieniądze na leczenie i rehabilitację. Wierzę, że uda mi się wygrać tę nierówną walkę z rakiem i dlatego bardzo proszę o pomoc i wsparcie.

58 124 zł z 40 000 zł
145%
Wioletta Gil, Kasinka Mała

Zbiórka na leczenie onkologiczne

Witam wszystkich ludzi dobrej woli i wielkiego serca. Mam na imię Wiolka i wraz z całą moją rodziną zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie finansowe. Przyszło mi zmagać się z prawdziwym potworem - glejakiem mózgu. Walczę z nim i bardzo potrzebuję Waszej pomocy! Mam dopiero 19 lat, uczę się w IV klasie I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki w Myślenicach. Myślałam, że jedynym moim przeciwnikiem, z którym będę musiała się zmierzyć w tym roku, będzie egzamin maturalny, lecz los chciał inaczej... Do września żyłam jak wszyscy rówieśnicy w moim wieku. Tak było aż do pewnej niedzieli. Podczas powrotu ze spotkania ze znajomymi doznałam napadu padaczkowego. Szybko trafiłam do szpitala, gdzie po badaniach usłyszałam paraliżującą mnie diagnozę: GUZ MÓZGU! I tak rozpoczęła się moja jakże trudna walka z niewidzialnym wrogiem. Na co dzień wychowuję się z czworgiem mojego rodzeństwa, z którym jestem bardzo zżyta. Do momentu, kiedy choroba odebrała mi energię i część sprawności (cierpię na niedowład lewostronny, będący skutkiem guza), działałam aktywnie w Scholi „Jedność”, śpiewając i grając na instrumentach: gitarze i wiolonczeli. W wolnym czasie chętnie pomagałam młodszym koleżankom, ucząc je gry na gitarze. Nie wyobrażałam sobie też mojej podróży przez życie bez czynnego brania udziału w wolontariacie. Działałam jako wolontariuszka, odwiedzając szpitale i dzieci na onkologii, pomagając im znieść trud pobytu w szpitalu. Trud, którego doświadczam teraz osobiście jako osoba, która sama zmaga się z chorobą nowotworową... Moje życie było w ostatnim czasie piękne, bardzo aktywne i beztroskie, pełne nowych „zajawek”, pasji, w otoczeniu kochającej rodziny, przyjaciół i znajomych. I to wszystko próbuje mi odebrać glejak, który podstępnie i nieoczekiwanie wdarł się do mojej głowy! Glejak to jeden z najbardziej agresywnych i niebezpiecznych nowotworów mózgu. Ponieważ nie widzę innego wyjścia, jak podjęcie WALKI z tym trudnym przeciwnikiem i WYGRANIE JEJ, muszę prosić Was, Kochani, o pomoc! Środki ze zbiórki, którą organizuję wraz z moimi najbliższymi, zostaną w całości przeznaczone na moje leczenie i wszystkie potrzeby z tym związane - terapię, leki, wizyty lekarskie, rehabilitację itp. Niestety, to wszystko generuje ogromne koszty. PROSZĘ, POMÓŻCIE MI od nowa rozpalić w sobie chęć i nadzieję na lepsze jutro, w gronie rodziny, przyjaciół i całego otaczającego mnie świata. Pomóżcie mi wyzdrowieć i żyć! Wierzę, że dobro ma ogromną moc i wraca ze zdwojoną siłą! Dziękuję za każde wsparcie i za każdą Waszą pomoc, Wojowniczka Wiola

100 045 zł z 100 000 zł
100%
Hubert Kubicki, Lewków

Pokonać mięsaka epitelioidnego

Witam wszystkich bardzo serdecznie, na początku chciałem powiedzieć, że nigdy nie przypuszczałem, że to ja będę potrzebował pomocy. Razem z żoną zawsze bardzo chętnie wspieraliśmy innych potrzebujących, ale los zgotował dla nas tak okrutną niespodziankę. Życie jest bardzo piękne, ale nieprzewidywalne - równo po 20 latach o tej samej porze, po raz drugi zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy - mięsak epitelioidny. Jest to bardzo rzadko spotykany nowotwór, który nie daje dobrych rokowań. Mimo wszystko wierzę, że uda się pokonać tę chorobę. 20 lat temu, kiedy byłem jeszcze dzieckiem, zachorowałem na chłoniaka anaplastycznego wielkokomórkowego III stopnia, którego wtedy udało się pokonać. Skoro los po raz drugi przygotował dla mnie taką "niespodziankę", zamierzam również tym razem walczyć do końca i pokonać chorobę. Skoro wtedy się udało, teraz też musi! Mam dla kogo żyć - mam cudownego niespełna 3-letniego synka Franka i wspaniałą żonę Paulinę, którzy są ze mną zawsze, są moim powietrzem i bardzo ich kocham. Wszystko zaczęło się od października 2023 roku, kiedy w czasie wykonywania swojej codziennej pracy - jestem kierowcą zawodowym - zadzwoniła pani z laboratorium, w którym wykonywałem badania zlecone przez lekarza rodzinnego. Powiedziała wówczas, że mam bardzo niską hemoglobinę i mam się zgłosić jak najszybciej do szpitala. Udałem się więc na SOR w Ostrowie Wielkopolskim. Po przeprowadzeniu badań stwierdzono u mnie niedokrwistość i rozległy guz w jamie brzusznej (po dalszej diagnostyce podejrzewano GIST). Zostałem przekierowany do WCO w Poznaniu. Po dwóch biopsjach, które były niejednoznaczne, razem z żoną postanowiliśmy skonsultować się z prof. Richterem, który jest ordynatorem Oddziału Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej, Gastroenterologicznej i Transplantologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Zostałem zakwalifikowany do leczenia operacyjnego - pankreatoduodenktomia (resekcja guza wraz z wycięciem dwunastnicy, głowy trzustki i pęcherzyka żółciowego). Operacja miała miejsca 22.12.2023 w Krakowie. Zabieg był obarczony bardzo dużym ryzykiem, ponieważ choruję na zakrzepicę żyły głównej dolnej. Najbardziej obawiałem się, że nie przeżyję tej operacji, ale kiedy się wybudziłem, poczułem ulgę, że ŻYJĘ! Niestety, operacja nie obyła bez powikłań, dostałem infekcji bakteryjnej rany pooperacyjnej, a także utworzyła się u mnie przetoka trzustkowa, która będzie zamykała się jeszcze bardzo długo. Przetoka nie jest operacyjna w moim przypadku (zbyt duże ryzyko). Przetoka trzustkowa uchodzi do worków stomijnych, których przyklejanie jest nie lada wyzwaniem, ponieważ rana pomimo upływu 2 miesięcy od operacji nie jest jeszcze wygojona. Moja najbliższa rodzina czuwała przy mnie prawie przez cały okres mojego dwumiesięcznego pobytu w szpitalu w Krakowie. Na dalsze kroki w leczeniu onkologicznym zostałem przekazany do NIO w Warszawie. Obecnie bloczki parafinowe poddane są ponownemu badaniu histopatologicznemu, w celu ustalenia odpowiedniego leczenia. NIO w Warszawie jest jedynym ośrodkiem w tej części Europy, który jest wyspecjalizowany w leczeniu tego typu nowotworów. Od października przebywam na zwolnieniu lekarskim. Koszty związane z leczeniem, pobytem w Krakowie, dojazdami na konsultacje, stosowaną dietą wraz z suplementami, zmianami opatrunków, są bardzo duże i znacząco obciążają nasz budżet domowy. Zarówno Kraków jak i Warszawa są oddalone od naszego miejsca zamieszkania ponad 300 km. Moim największym marzeniem jest pokonać chorobę i wrócić do swojego normalnego nudnego życia. :) Mam dopiero 33 lata i wiele rzeczy do zrobienia. Dziękuję bardzo za przeczytanie mojej historii i proszę o wsparcie i modlitwę.

25 452 zł z 20 000 zł
127%

Zbiórki najbliżej celu

Katarzyna Młyńska, Wejherowo

Pomóż Kasi w walce z rakiem piersi

Mam na imię Kasia. Mam 48 lat. Jestem żoną, matką 2 wspaniałych synów i babcią czworga wnucząt, które są moim światłem i miłością. To dla nich, rodziny, przyjaciół i znajomych chcę pokonać raka piersi, którego wykryto 3 miesiące temu. Aby zwiększyć szansę wyleczenia oprócz chemioterapii potrzebuję leku PERTUZUMAB (Perjeta), który nadal nie jest refundowany (mimo decyzji Ministerstwa Zdrowia o refundacji w leczeniu przedoperacyjnym, NFZ musi wdrożyć procedurę przetargową, co potrwa nawet do roku). Od 23 września zaczynam 3-miesięczną chemioterapię czerwoną, po tym czasie otrzymam lek Trastuzumab, ale dodając do niego Pertuzumab tworzy się tzw. podwójną blokadę raka piersi HER2 dodatniego, która zdecydowanie zwiększa moje rokowania. Na dzisiaj potrzebuję 4 dawki, których koszt to około 47 tys. zł. Ani ja, ani moja rodzina nie dysponuje tak ogromną kwotą, więc zmuszona jestem prosić o pomoc, co nie jest dla mnie łatwe. Za dobroć, serce i okazane wsparcie SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.

46 252 zł z 47 000 zł
98%
Ewa Stefańska, Kraśnik

Ewa walczy z nowotworem

Ewa ma 40 lat, jest wspaniałą mamą 2 cudownych chłopców: 5-letniego Filipka i rocznego Mikołaja. Ewa nie widzi świata poza synami. Jest ciepła, pełna miłości, nigdy nie odmawia pomocy innym. W grudniu 2021 roku zawalił się świat Ewy i jej bliskich. Zdiagnozowano u niej złośliwy nowotwór jajnika z przerzutem. Ewa natychmiast przeszła radykalną operację, ponowna tomografia wykonana w styczniu 2022 roku ujawniła kolejny przerzut. Ewa obecnie przebywa w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej w Lublinie. Chcemy zapewnić Ewie środki do kontynuowania leczenia, na specjalistyczne konsultacje, których będzie potrzebowała w czasie leczenia. Marzeniem Ewy jest patrzeć, jak rozwijają się jej synowie, uczestniczyć w ich wychowaniu. Teraz to nasza Ewa potrzebuje wsparcia i pomocy. Walczymy dla niej i jej dzieci. Zróbmy wszystko, co w naszej mocy, żeby spełnić marzenie Ewy. Rodzina i Przyjaciele

19 106 zł z 20 000 zł
95%
Edyta Wiewiór, Rumia

Rak to nie wyrok, mam dla kogo walczyć i będę - do samego końca.

Nazywam się Edyta, mam 39 lat, jestem mamą 12-letniego Wojtka i 3,5-letniej Aleksandry. Do listopada 2021 r. dni mijały jak zawsze, raz świeciło słońce, raz padał deszcz, ale zawsze byliśmy szczęśliwi, radośni i cieszyliśmy się z tego, co przyniósł nam dzień. We wrześniu córka zaczęła chodzić do przedszkola, a ja przygotowywałam się do powrotu do pracy z urlopu wypoczynkowego. Zrobiłam kontrolne badania, a USG piersi było ostatnim, które postanowiłam wykonać trochę wcześniej niż zalecił lekarz - nie w lutym, a w listopadzie. 9.11.2021 r. lekarz przykładając głowicę, zamilkł, trwało to chwilę, więc nie zadawałam pytań, tylko czekałam i usłyszałam coś, czego nikt nie chciałby usłyszeć: "Ma Pani w prawej piersi guza złośliwego,13 mm, BIRADS 5. Jak najszybciej proszę założyć kartę dilo i zgłosić się do UCK w Gdańsku, zanim pandemia koronawirusa rozszaleje się i zamkną oddziały". Wszystko, co dotychczas było poukładane, rozpadło się na miliony kawałków, jak lustro w naszym przedpokoju kilka dni wcześniej. Nie wiedziałam w tym momencie, jak wyjść z gabinetu, co zrobić, po prostu popłakałam się z niemocy. Jak powiem o tym mężowi, dzieciom? Pięć dni później byłam na pierwszej wizycie u onkologa. Otrzymałam skierowanie na pakiet badań. Wynik biopsji: Rak złośliwy piersi GRADE-3, TNBC potrójnie ujemny, Ki67 75%, Her2 (-), ER(-), PR(-). Płacz, niedowierzanie, bezsilność. Konsultowałam wyniki z innymi lekarzami, nawet prywatnie. Kolejne badania Pet, MRI tylko pogłębiały diagnozę, rak powiększał się, z jednoogniskowego stał się dwu, trzyogniskowy i pojawiło się kolejne ognisko czwarte w piersi lewej. 12.01 2022 r. (w dzień 12-stych urodzin syna) otrzymałam już pierwsza dawkę chemii. Zalecono 12 chemii białych i 4 czerwone. Teraz dni są inne niż zawsze, na nowo staram się to zaakceptować, ale chciałabym, aby było jak przed diagnozą. Miałam wrócić do pracy, mieliśmy w końcu całą rodzinką pojechać na wakacje, na pierwsze wakacje naszej córeczki, wyremontować choć trochę mieszkanie. Miałam namalować kilka obrazów, spełnić się w tym, co kocham. A teraz jakby czas się zatrzymał, nie pracuję, nie maluję, nie spędzam tyle czasu z dziećmi jak wcześniej, gdyż chemia pokazała mi, jak może zawładnąć moim ciałem i życiem. Dojazdy na leczenie są długie i kosztowne, kremy, balsamy, leki, wizyty u lekarzy też niemało kosztują, prawidłowe i zdrowe odżywianie jest sporym wyzwaniem, odpowiednia odzież, bielizna pooperacyjna, peruka, protezy piersi, które będą niezbędne, zaopatrzenie higieniczne i wiele innych rzeczy, o których nie mam jeszcze pojęcia. Ale dziś jedno już wiem, ON ze mną nie wygra, bo to ja go pokonam, a nie on mnie!!! Jestem silna i nie poddam się!!! Zrobię to dzięki Wam, dla moich dzieci i mojego kochanego męża, który zawsze jest ze mną, na każdej wizycie, badaniu. Z góry serdecznie dziękujemy za Wasze wsparcie. Edyta, syn Wojtek, córka Aleksandra i kochany mąż Władziu.

28 890 zł z 30 000 zł
96%

Najnowsze

Ludwik Konopko, Katowice

Pomoc dla Ludwika

Ludwik Konopko jest muzykiem, który zachwyca swoim talentem i głęboką wrażliwością. Komponuje, gra na gitarze, współpracuje z wieloma artystami. Jego utwory były wielokrotnie doceniane na międzynarodowych konkursach. Spotkać go można zarówno na koncertach i kameralnych występach, jak i spontanicznie wśród ludzi, kiedy promuje swoje płyty, przyciągając przechodniów magnetycznym dźwiękiem swojej gitary. Kiedy w lutym 2023 roku zdiagnozowano u Ludwika nowotwór płuc z przerzutami, w jednej chwili zmieniło się całe jego życie. Intensywne leczenie i pobyty w szpitalu stały się dla niego codziennością. Pierwsza linia terapii, chociaż obudziła ogromne nadzieje, nie zdołała pokonać choroby, która uderzyła z nową siłą i stan Ludwika się pogorszył. Kolejna terapia dała mu taką szansę, jednak jest to nowoczesny lek celowany, który jest bardzo drogi. Dlatego zdrowie Ludwika i jego dalsza przyszłość spoczęły nagle w rękach dobrych ludzi. Jeżeli możesz, wesprzyj, proszę, leczenie Ludwika. Bez Waszej pomocy nie będzie mógł korzystać z terapii, która daje mu nadzieję na dalsze życie. Posłuchaj jego muzyki, może dostrzeżesz w niej to, co zachwyciło wielu innych, coś, czego nie będziesz chciał utracić… youtu.be/rwnZRz4UI9... youtu.be/f_XZpFy2Bm... youtu.be/os_paXLusc... youtu.be/aWPnsKczIx... Więcej o Ludwiku Konopko możesz dowiedzieć się tutaj: https://ludwikkonopko.com/ pl.wikipedia.org/wiki/Ludwi... Każda pomoc jest bezcenna. Każda pomoc to ogromna nadzieja... Będziemy wdzięczni za każde wsparcie, Rodzina i Przyjaciele Ludwika

3 948 zł z 540 000 zł
0%
Monika Koziatek, Bierutów

Na leczenie zagraniczne metodą termoablacji

Witam, nazywam się Monika Koziatek, mam 48 lat. Jestem żoną i mamą dwójki dzieci. Konrad ma 19 lat, Wiktoria. Bardzo bym chciała uczestniczyć w ich wejściu w dorosłe życie. To właśnie oni dają mi motywację i siłę do dalszej walki.Z natury jestem pogodną osobą, pragnącą życia. W maju 2018 roku usłyszałam diagnozę: nowotwór złośliwy jelita grubego. Przeszłam operację i chemioterapię. Moja radość nie trwała długo, bo w 2021 roku stwierdzono przerzut do wątroby. Po raz kolejny operacja i chemioterapia. W trakcie terapii następny przerzut, tym razem do płuc.Kolejne chemie nie przynosiły poprawy. Przeszłam radioterapię, która na początku dała dobry skutek, lecz po kolejnym TK nastąpiła progresja choroby.Na tę chwilę skończyły się możliwości leczenia refundowanego.Proszę was o wsparcie w zbiórce pieniędzy na dalsze leczenie.Będę Wam bardzo wdzięczna...

26 983 zł z 30 000 zł
89%
Anna Jarońko, Białystok

Małżeństwo kontra dwa nowotwory

Jesteśmy małżeństwem i mamy wspaniałego 26-miesięcznego synka. Na początku maja 2022 r. (synek miał wtedy 2,5 miesiąca) dzięki szybkiej diagnostyce (mieliśmy wielkie szczęście spotkać na swojej drodze wspaniałych lekarzy) okazało się, że mąż ma nowotwór złośliwy przełyku, płaskonabłonkowy. Diagnoza, którą przedstawili lekarze, była dla męża wielkim szokiem. Przed operacją były naświetlania oraz chemia, która bardzo wyniszczyła organizm, do tego stopnia, że mąż musiał przyjmować pokarmy przez gastrostomię. Operacja polegała na wycięciu guza z przełyku, a z żołądkazrobiono przełyk. Po operacji mąż schudł 20 kg. Potrzebna jest systematyczna rehabilitacja oraz specjalistyczne żywienie tzn. odżywki i nutridrinki, aby waga dalej nie spadała. Na początku sierpnia 2022 r. (synek miał 5,5 miesiąca) po szybkiej diagnostyce okazało się, że ja również jestem chora i mam nowotwór złośliwy - mięsak jasnokomórkowy (tkanka łączna i tkanka miękka miednicy). Nie wierzyłam, że do tej pory pełna życia, starająca się zdrowo odżywiać, aktywna fizycznie osoba, taka jak ja, mogła zachorować na nowotwór.Jestem po wycięciu guza i naświetlaniach. Po 3 miesiącach okazało się, że nowotwór dał przerzuty do węzłów chłonnych pachwinowych, więc miałam limfadenektomię, czyli usunięcie węzłów chłonnych. Po operacji chodzę na co dzień w pończosze kompresyjnej, którą trzeba wymieniać co 6 miesięcy. Muszę też chodzić na drenaż limfatyczny oraz masaże. Niestety są to zabiegi nierefundowane, natomiast koszt pończochy to 500 zł po refundacji. Nasza rodzina oraz znajomi bardzo nas wspierają psychicznie i fizycznie, ale nasze rehabilitacje, które muszą być systematyczne, żywienie specjalistyczne oraz pończocha są dla nas nieosiągalne finansowo. Synek też nam choruje. Wiem, że są ludzie dobrego serca, dzięki którym będziemy mogli podjąć dodatkowe leczenie i wyzdrowieć, bo mamy dla kogo żyć! Pisząc tę naszą historię, płaczę... Nigdy nie prosiłam o pomoc, bo to raczej ja zawsze pomagałam innym. Pozdrawiam serdecznie

1 750 zł z 60 000 zł
2%
Logo Alivia

Onkofundacja Alivia

Naszym celem jest walka z rakiem! Codziennie wspieramy chorych na nowotwory złośliwe w finansowaniu leczenia, uczymy i reprezentujemy pacjentów onkologicznych w debacie publicznej. Dowiedz się więcej o naszych działaniach.

Poznaj nas

Warto wiedzieć

News pierwszy

Styczeń: 240 tys. na wsparcie dla pacjentów onkologicznych

W styczniu nasi Podopieczni otrzymali pomoc na łączną kwotę 240 611 zł. Środki te pozwolą im na rozpoczęcie lub kontynuację leczenia onkologicznego. Z pomocy skorzystało 116 osób. Wśród nich jest Mari...

Czytaj więcej
News pierwszy

Grudzień: 419 tys. na pomoc dla podopiecznych

Dzięki hojności Darczyńców w ubiegłym miesiącu wypłaciliśmy naszym Podopiecznym 419 174 zł. Każda otrzymana wpłata to dla nich szansa na lepszą jakość życia i powrót do zdrowia. Środki zostały wypłaco...

Czytaj więcej
News pierwszy

1,5% podatku dla Podopiecznych Onkozbiórki!

Czas rozliczeń podatkowych to gorący okres zarówno dla podatników, jak i Organizacji Pożytku Publicznego (OPP) oraz ich Podopiecznych zbierających 1,5% podatku. Również w naszej Fundacji w ramach prog...

Czytaj więcej