Operacja w Dreźnie
Maria Korfanty, Grabownica Starzeńska,
numer zbiórki: 110177
Dziennik
Minęło trochę czasu od mojej ostatniej aktualizacji. Cały czas boję się uwierzyć, że w końcu mój koszmar się zakończył.
Pod koniec sierpnia miałam drugą operację w Dreźnie - rekonstrukcję kości czaszki. Wszystko poszło bez powikłań i moja głowa po tylu latach wygląda normalnie :) Włosy odrastają, rany się goją, no i nie muszę już brać antybiotyków.
Rezonans z końca czerwca czysty, kolejny dopiero na przełomie roku.
Wszystkim dziękuję za wsparcie zarówno finansowe, jak i psychiczne.
Póki co mam 4 tygodnie przyjmować antybiotyk i czekać by wszystko dobrze się wygoiło.
Opis zbiórki
Nazywam się Maria, mam 32 lata. Toczę walkę z "powracającym" lokatorem w mojej głowie tj. glejakiem wielopostaciowym (IV WHO) - bardzo agresywny nowotwór.
Osiem lat temu byłam normalną, młodą, pełną planów i marzeń osobą. Zwykła codzienność, praca, dom, wyjazdy, spotkania ze znajomymi. Nagle zaczął mi dokuczać silny, powracający ból głowy. W szpitalu szukano przyczyn moich dolegliwości. Po 4 dniach, tuż przed wypisem do domu, dla pewności wykonano mi tomografię komputerową, która wykazała obrzęk i guza mózgu.
Pierwszą operację przeszłam w Bydgoszczy 16.09.2013 i dopiero wtedy do mnie dotarło, z czym walczę. Oczywiście był czas załamania i poddania się, ale gdy emocje opadły zaczęło się szukanie dalszego leczenia. Trafiłam do Centrum Onkologii w Gliwicach, gdzie przeszłam chemioterapię temodalem, radioterapię oraz CyberKnife.
Okazało się, że po pierwszej operacji pozostał fragment guza. Rezonans magnetyczny, wykonany w czerwcu 2015 zaniepokoił lekarzy - „coś” się dzieje...
Koszmar powrócił. Konieczna była druga operacja. Znając przebieg choroby nowotworowej i szybki wzrost glejaka postanowiłam, że nie ma na co czekać. Drugą operację miałam w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Sosnowcu. Wszystko przebiegło sprawnie i bez powikłań. Niestety wiem, że standardowe metody leczenia to za mało w przypadku glejaka.
Jestem młoda, ale świadoma swojej choroby i jej przebiegu. Szukam skutecznych metod leczenia, które stosuje się w innych krajach.
Podjęłam walkę o ratowanie mojej głowy. Leczenie obecnie jest w toku!
Niestety wszystko trzeba robić prywatnie, a nie na NFZ. Terapia, wyjazdy do Gliwic i powroty, szukanie dalszego leczenia, badania, stale generują duże koszty. Ja i moja rodzina nie jesteśmy w stanie zebrać takich pieniędzy, dlatego proszę o pomoc i wsparcie.
Z góry dziękuję,
Marysia
Słowa wsparcia