Mam na imię Basia, mam 53 lata. Mieszkam w pięknym Toruniu. Uwielbiam czytać książki i oglądać filmy. Jestem mamą 17-letniej Zosi i 13-letniego Alka. Kiedy Alek miał 3 lata, dowiedzieliśmy się, że ma autyzm. Oboje z mężem byliśmy zszokowani tą diagnozą, ale wiedzieliśmy, że nie ma co narzekać, tylko jak najszybciej zacząć pomagać dziecku. Zrezygnowałam z pracy i zajęłam się intensywną terapią syna. Dało to doskonałe efekty i Aleksander zaczął się bardzo dobrze rozwijać. Wydawało się, że wszystko się układa...
Niestety, pod koniec 2012 roku, tuż przed świętami, wyczułam nagle w prawej piersi dość duże zgrubienie, którego wcześniej w ogóle nie zauważyłam. Ponieważ badam się regularnie, byłam bardzo zdziwiona - guz wydawał się już duży. W kolejnych dniach powiększał się w zastraszającym tempie. Przeszłam potrzebne badania i okazało się, że jest to rak piersi CS IV HER2 +++, szczególnie agresywna postać. Charakteryzuje go gwałtowny rozwój i wzrost guza, krótkie okresy remisji choroby, zajęcie węzłów chłonnych. Komórki nowotworu szybko się mnożą i są odporne na obumieranie.
Rzeczywiście leczenie okazało się bardzo trudne. Potrzebowałam Herceptyny, która w tamtym okresie nie była dla mnie refundowana. Udało się na tyle zmniejszyć guza, że można było wykonać zabieg mastektomii z węzłami chłonnymi. Po operacji miałam radioterapię i byłam leczona hormonalnie. Znowu uwierzyłam, że wszystko się ułożyło, mogłam odetchnąć... Niestety nie na długo.
Pod koniec 2014 roku wyczułam zgrubienie w lewej piersi. Wiedziałam już, co to oznacza. Na początku 2015 roku zdiagnozowano ten sam rodzaj raka. Ponieważ nowotwór jest bardzo czuły na wszelkie ingerencje mechaniczne, po biopsji gruboigłowej rozrósł się na całą pierś. Rozpoczęło się leczenie, o zabiegu nie było już mowy. Byłam leczona lekami celowanymi i chemią, które były dostępne, czyli: Herceptyna (Trastuzumab), Lapatynib, ostatnio Kadcyla (na wniosek do Ministerstwa Zdrowia, w celu ratowania życia).
Niestety nawrót raka następuje bardzo szybko, wszystko przestało pomagać. W tej chwili nowotwór zajął całą klatkę piersiową na skórze. Jest to bardzo bolesne. Jedyny lek, którego nie mogłam dostać to Pertuzumab (Perjeta). Obecnie jest to moja jedyna szansa na leczenie w Polsce. Lek jest drogi. Pierwsza dawka kosztuje ok 20 tys. zł, następne ok. 10 tys. Nie jest określona ich ilość. Dlatego zdecydowałam się prosić o pomoc w zbiórce pieniędzy.
Chciałabym jeszcze trochę pożyć. Chciałabym zobaczyć, jak moja cudowna, zdolna córeczka układa sobie życie. Chciałabym przygotować Alka jak najlepiej. Trudno przewidzieć, jak poradzi sobie z przeciwnościami, które go jeszcze czekają. Potrzebuje bardzo dużo wsparcia i zrozumienia.
Potrzebuję wsparcia finansowego na zakup leku Pertuzumab, żebym mogła go dostawać razem z Herceptyną. Jest szansa, że oba te leki zablokują na jakiś czas receptor HER2+++. Będę wdzięczna za każdą złotówkę. Bardzo Was proszę o pomoc w tym trudnym dla mnie czasie.
Darowizny na rzecz mojego leczenia można przekazywać za pomocą płatności on-line, karty płatniczej, PayPal lub tradycyjnego przelewu. Aby dokonać wpłaty, kliknij powyżej na czerwony przycisk "Pomóż" w niebieskim prostokącie.